Kliknij tutaj --> 🏑 mieszkanie z tesciami a wychowanie dziecka
Mieszkanie z teściami, powrót do domu - Netkobiety.pl Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy
Nienawidzę tłustego mięsa. Od dziecka tłuszcz mnie brzydzi i już. Teściowa o tym świetnie wie, ale co z tego, kiedy postanowiła mnie nawrócić i przekonać do swojej kuchni. Dlatego ZAWSZE dostaję kawałek pieczeni z białymi żyłami i żółtawym nalotem. – Spróbuj – słyszę. – Taki poprzerastany karczek jest najlepszy.
ciąża a mieszkanie z teściami; Dieta Smacznie Dopasowana 5w1. Dieta dla Par. Dieta o Niskim IG. Dieta wegańska. Dieta na niedoczynność tarczycy. Dieta DASH
Moi teściowie mają hektar ziemii, chcą ją podzielić i sprzedać a nam dać jedną działkę pod budowę domu. Wtedy mieszkalibyśmy obok nich. Mój mąż bardzo się na to napalił, już w
Narzeczony bardzo kocha swoją rodzinę, jest do niej przywiązany… często się spotykają i dzwonią do siebie, lubi z nimi spędzać czas. Chce żebyśmy w przyszłości zamieszkali z teściami bo nie chce na starość ich zostawiać samych. Oni liczą na niego, a on nie chce ich zawieźć a po ich śmierci nie chce sprzedać domu bo jest
Quel Est Le Meilleur Site De Rencontre Pour Les Hommes. Gdy dostałam wiadomość od Aśki, pierwsze co poczułam, to ogromny gniew. Byłam tak zbita z tropu i nie dowierzałam temu, co Aśka mi opisała, że dopiero po kilku wymianach mailowych uznałam, że to nie jest żadna ściema na potrzeby wyrzucenia z siebie żalu. To nie była fala narzekactwa z jej strony. To był autentyczny krzyk wywołany przez niemoc i niezgodę na opisaną sytuację, a jednocześnie brak wiary w to, że uda się wyjść z tej matni. Ponieważ to nie pierwszy mail, który otrzymałam w ostatnim półroczu dotyczący właśnie tej materii, a prawdopodobnie co najmniej setny [!], doszłam do wniosku, że czas spojrzeć prawdzie w oczy i powiedzieć głośno to, co jeszcze głośno nie zostało wypowiedziane. Za moment powiem Wam, jak wygląda problem Aśki i za jej zgodą przytoczę tutaj kilka fragmentów maili. Najpierw jednak napiszę kilka słów wstępu, aby udowodnić, że to nie pieniactwo skłania mnie do pisania o tych sprawach i próba wywlekania brudów, a ogromny żal do niektórych osób nie znających swojego miejsca i roli w rodzinie. Czaj najwyższy, aby niektóre osoby zrozumiały, że największą szkodę wyrządzają nie dorosłym, a dzieciom właśnie, których dobro niby jest ich priorytetem. To może od początku. Bardzo doceniam wkład starszych pokoleń w nasze wychowanie. A właściwie w moje przede wszystkim, bo to na moim przykładzie mogę się oprzeć, aby nie być gołosłowną. Zarówno moi rodzice, jak i dziadkowie wykazali się niebywałą dojrzałością w wielu życiowych kwestiach. Wychowanie mnie i mojego rodzeństwa na ludzi dobrych, znających swoją wartość, otwartych i życzliwych było ich priorytetem, tak myślę. Udało im się. Udało im się zaszczepić w nas iskrę miłości, radości, mądrości. Patrząc na to z perspektywy czasu widzę, że swoje życie poświecili temu, aby wychować nas na fajnych ludzi. Naprawdę, fajnych. Co ciekawe, każdy z nich, a mam tutaj na myśli zarówno jednych i drugich dziadków, jak i moich rodziców, znał swoje miejsce w rodzinie. Ba! Znał swoje miejsce w drużynie, bo bezapelacyjnie tworzyliśmy pewnego rodzaju team. Ci, którzy mieli wychowywać, czyli rodzice, wychowywali. Ci, którzy mieli dzielić się z nami swoją mądrością i doświadczeniem, czyli dziadkowie, dzielili się nim. Nikt nie wchodził sobie w drogę. Nikt nikomu się w działkę nie wpieprzał, aby nie napisać dosadniej! Wszyscy szanowali się nawzajem i nie kopali pod sobą dołków. Gdy moi rodzice coś postanowili a propos mnie i mojego rodzeństwa, to dziadkowie brali to jako pewnik i wytyczną, której bezwzględnie się trzymali. Nie robili niczego na przekór ani „po złości” mimo że mogli z czymś się nie zgadzać. Wszyscy ze sobą rozmawiali [!], aby dzieciom nie fundować wychowawczego chaosu. Bo taki chaos to przekleństwo, powtarzam, przekleństwo! Patrzę na nich wszystkich z perspektywy czasu i widzę, że jestem szczęściarą! A konfrontując moje doświadczenia z doświadczeniami Aśki, o których za moment, jedne co mam ochotę zrobić, to Aśkę przytulić! Bo znalazła się w sytuacji patowej, przynajmniej na razie. Aśka napisała tak: „Magda, jestem strzępkiem nerwów. Nie wiem, gdzie mam się z tym udać. Nie wiem komu mam się poradzić. Czuję, że tonę. Tonę ja i toną moje dzieci! Toniemy, kurwa! […] Wydawało mi się, że jestem normalną matką i mam normalnych teściów. Tak, dobrze mi się wydawało. Moi teściowie, a właściwie głównie teściowa, to chodzący wąż jadowity, który kąsa wszystko, co nawinie mu się na drodze. […] Niestety od roku z nimi mieszkamy, a głównie to ja mieszkam z dziećmi, bo W. przyjeżdża do nas raz na 3 miesiące i nie wie jaki koszmar tutaj się uskutecznia, bo staram się mu o tym nie mówić, gdy przyjeżdża na 2-3 dni […]. Budujemy się. Został nam jeszcze rok do momentu, aż wyprowadzimy się od teściów. Widzę w kalendarzu „rok” a myślę „przekleństwo”! Na razie z kasą krucho. Bo a to to trzeba wykończyć, a to to trzeba do domu kupić. Wynajęcie mieszkania nie wchodzi w grę, tym bardziej, że mieszkamy w małej miejscowości, a w okolicach właściwie same domy. Nie pomagają prośby, próby normalnej rozmowy. Począwszy od samego rana, kiedy teściowa celowo wcześniej wstaje i budzi starszego, trzyletniego Syna, aby zrobić mu śniadanie. Przychodzi do nas, zabiera go i mówi, że ma dla niego coś ekstra. Tymczasem na stole leży na jego talerzyku pączek, paczka chrupek i kakao, od którego słodkości wykręci każdego. Nie mam siły tłumaczyć i prosić, że cukier to zło. Jak krowie na rowie tłumaczę, że jego brak apetytu bierze się właśnie z tego, że dostaje zabójcze dawki cukru! Nie pomaga! Ona twierdzi, że nie doceniam jej starań, a ona robi mu śniadanie! […] […] Kolejna sytuacja. Bierze starszaka na spacer. Bardzo doceniam! Ale to, co słyszę na mój temat z jego ust, kiedy synek wraca ze spaceru, to jedna wielka bzdura! Czy Ty rozumiesz, że ona analizuje z moim trzylatkiem i wmawia mu, że go najprawdopodobniej nie kocham, bo zabraniam mu jeść to, co ona dla niego przygotowała! Mogłabym wymieniać bez końca. Proszę o założenie mu czapeczki, to ją ściągnie. Jest na dworze upał, to ubierze go w dwa długie rękawy. Proszę o niewłączenie bajek, to mu bajki włączy. […] Podważa każdą moją decyzję! Myślałam, że postawiłam już sprawę jasno. Odbyłam z nią dwugodzinną rozmowę. Udawała na początku, że nie wie, o co chodzi, ale powiedziała, że pomyśli na tym. Nic nie dotarło! Nic. Rozpowiada wszystkim wokół, że jestem leniem, bo nie pracuję. A w domu mam maleństwo, przecież. Rzuciła plotę, że pewnie mam kogoś na boku, bo często jeździłam po świeże mleko i jajka do pobliskiej wsi. […] Co ja jej takiego zrobiłam? Co mam robić????? […] „ Czy Wy też czuliście cholerną wściekłość czytając powyższe fragmenty? Ja się cała trzęsę po raz kolejny. Czytam i nie wierzę, że dorosła kobieta może drugiej dorosłej kobiecie, matce swoich wnuków, zgotowywać takie piekło. Bo to trzeba nazwać po imieniu, to jest emocjonalne piekło i wychowawczy chaos. Czuję się zdecydowanie lepiej, kiedy wiem, że Aśka wreszcie zdecydowała podzielić się z mężem swoimi problemami i za dwa tygodnie wyprowadzają się od teściów. To pierwszy i najlepszy krok, jaki mogli zrobić! Bez względu na to, jakie stosunki nas łączą z ludźmi, od toksycznych ludzi musimy spieprzać. Spier… alać, wybaczcie! Wiem, że łatwo napisać, a trudniej zrobić. Jednak to, jaki oni mogą mieć na nas wpływ, szczególnie gdy się dzieli to samo mieszkanie, można przyrównać do psychicznego więzienia. W mojej rodzinie granice stawiam bardzo jasno, a początki z niektórymi osobami nie były łatwe ;-) Głęboko jednak wierzę, że stawianie granic od samego początku i niezgadzanie się na kompromisy w kwestiach dla nas kluczowych, szczególnie dotyczących wychowania dzieci, to podstawa. To fundament, na którym zbudujemy relacje. Niekoniecznie oparte na spijaniu sobie z dziubków, a raczej na wzajemnym szacunku i nie wpieprzaniu się drugiej osobie w rewiry, do których nie zostaliśmy zaproszeni. Chcę podkreślić bardzo stanowczo! To nie dziadkowie, pomimo ich wielkiej deklarowanej miłości do wnuków, są dla nich wychowawczym drogowskazem i wyrocznią. To rodzice mają przywilej i obowiązek w jednym decydować o wszystkim. Dziadkowie mogą jedynie się bacznie temu przyglądać a swoje uwagi mogą kulturalnie zgłaszać na osobności. Nie ma nic gorszego jak wychowawczy chaos, który niczego nie buduje a dzieli! Róbmy co do nas należy i szanujmy drugiego człowieka, po prostu! Znajmy swoje miejsce w szeregu. Tyle wystarczy, aby tworzyć zgrany team. Jeśli udało się Wam zobaczyć dzisiejszy post, zostawcie po sobie ślad na Facebooku czy w komentarzu ❤ Jeśli macie ochotę puścić go dalej w świat – z góry dziękuję! :*
Jeśli mąż i żona pójdą za sobą w ogień, to nawet najgorsza teściowa nie jest w stanie zniszczyć ich obiekt żartów – teściowa. To osoba, która zawsze wzbudza emocje. Jest jak pizza hawajska – rzadko pozostaje komuś obojętna. Albo ją kochasz, albo nienawidzisz. Dla jednych – druga mama. Dla innych, postać spędzająca sen z powiek, która zawsze musi wtrącić swoje trzy grosze…Jak mądrze budować swoją relację z teściami? Gdzie stawiać granice? Zastanówmy się nad tym, przyglądając się historii dwóch i KrzysztofTrzy lata po ślubie, dwóch synów i… teściowa za ścianą. Julia nie ukrywa, że nie tak wyobrażała sobie bycie żoną. „Przez to, że mieszkam z teściową, jeszcze nie zaznałam w pełni radości małżeństwa i rodziny” – przyznaje. Sytuację dodatkowo komplikuje fakt, że jej teściowej nie udało się zbudować trwałego małżeństwa.– Wielokrotnie widzę oznaki zazdrości z jej strony, że nasze małżeństwo jest raczej zgodne. Czasem odnoszę wrażenie, że gdyby nasz związek się rozpadł, byłoby to dla niej pocieszeniem, że nie tylko ona w życiu źle trafiła – zauważa z także:Czy teściowa jest moją mamą?Problemy w relacji ze swoją teściową dostrzega także Krzysztof. A konkretnie jeden problem, niezwykle powszechny – naruszanie autonomii młodego małżeństwa. Jak przyznaje mąż Julii, kłopoty zaczęły się już przed ślubem. I trwają do dziś. – Był moment, że poważnie zacząłem obawiać się, że jej ingerencja rozchwieje moje małżeństwo. Otóż teściowa wiedząc, że w bezpośredniej rozmowie ze mną nie przeforsuje swoich racji, jako medium próbowała wykorzystać moją żonę – Julii i Krzysztofa jak w soczewce skupia dwa, najczęściej spotykane problemy w relacjach na linii młodzi – teściowie. Pierwszy to wspólne mieszkanie. Drugi – brak jasno wytyczonych Ksawery Knotz – kapucyn, który pomógł tysiącom małżeństw, przypomina, że młodzi stanowią odrębną rodzinę. Nawet jeśli noszą to samo nazwisko: „Należy podkreślić, zwłaszcza w sytuacji wspólnego zamieszkania pod jednym dachem, że to od rodziców i teściów będzie zależało, czy tę odrębność ograniczą młodym tylko do «skrawka tapczanu», czy też pozwolą im na szerszą samodzielność”.*Kamila i MaciekSiedem lat po ślubie, dwoje dzieci i trzecie w drodze. Teściowej za ścianą brak, ale nie rozwiązuje to wszystkich problemów. Kamila nie ma złudzeń co do uczuć, jakie żywi wobec niej teściowa: „Mam świadomość, że mnie nie ją, że syn zawsze trzyma moja stronę i oddalił się od swojej pierwotnej rodziny” – to, Kamila stara się utrzymywać zdrowe relacje. Choć nie jest to łatwe, zwłaszcza gdy teściowa ingeruje w wychowanie dzieci, co wywołuje u Kamili sporo stresu. „Nigdy nie mówię złego słowa na teściów przy dzieciach, choć nie ukrywam, że czasem cisną mi się na usta. Stresuję się, gdy teściowa nadmiernie rozpieszcza moje dzieci. I gdy wbrew naszej woli pozwala im na rzeczy, na które ja nie pozwalam” – także:Dziadkowie, rozpieszczajcie wnuki, ale nie róbcie im krzywdy!Poważnym problemem w tej relacji jest także spór o wartości. Mama Macieja nie akceptuje nawrócenia swojego syna i jego obecności w Kościele. Za tę sytuację obwinia synową. „Irytuje ją większa duchowość męża zainicjowana przeze mnie. Potrafi obmawiać mnie, dodając «matkę masz tylko jedną». Na szczęście – zauważa Kamila – dobra formacja przedślubna mojego męża, uchroniła nas przed próbami rozbicia naszej jedności”.Wyznaczyć graniceO. Ksawery Knotz wskazuje, że sposób na dobre relacje z teściami jest tylko jeden: jasne wyznaczenie granic, a następnie ich respektowanie. Przez obie strony. Kapucyn wymienia trzy składniki sukcesu:– Szczera rozmowa. Im szybciej, tym lepiej. Warto zaaranżować spotkanie specjalnie w tym celu i postawić sprawę jasno, zanim dojdzie do konfliktowych sytuacji. Jeśli już doszło – wyjaśnić je i wytłumaczyć jakie zachowania są akceptowalne, a jakie wywołują tylko nieporozumienia. By uniknąć niepotrzebnych emocji, dobrze jest, gdy na najtrudniejsze tematy każdy z małżonków rozmawia ze swoimi rodzicami na osobności. Jeśli rodzice zbyt mocno ingerują w życie młodych, łatwiej będzie im przyjąć krytyczne uwagi od własnego syna, niż od synowej.– Szacunek. Bez niego nie da się zbudować dobrych relacji. Potrzebny jest z jednej strony szacunek dla doświadczenia i opinii teściów, a z drugiej – dla odrębności młodego małżeństwa, które ma prawo wychowywać dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami. I ma prawo popełniać własne błędy.– Czas, który rodzice muszą dać dzieciom na to, by dojrzały do swoich nowych ról. Potrzebują czasu i wsparcia, by wypracować własne, unikatowe rytuały rodzinne i zbudować swoją a posłuszeństwoCzęsto mówi się: ich małżeństwo rozpadło się przez intrygi teściowej. A może rozpadło się, bo brakowało w nim jedności i stanięcia murem za swoim małżonkiem? Jeśli mąż i żona pójdą za sobą choćby w ogień, nawet najgorsza teściowa nie jest w stanie zniszczyć ich relacji. Warto posłuchać dobrej rady: „Syn musi wiedzieć, że przykazanie: «czcij ojca swego i matkę swoją», oznacza w przypadku dorosłych dzieci okazywanie szacunku, a nie posłuszeństwa rodzicom, tym bardziej wbrew własnej żonie”.**Fragmenty pochodzą z książki „Teściowie i młodzi. Jak to ma działać?”. K. Knotz OFMCap, A. Zajic, M. J. Wilkowie. Częstochowa 2013Czytaj także:Pierwsze święta u teściów? Spokojnie, mamy na to 5 sprawdzonych sposobów!
napisał/a: zuzaz89 2008-08-22 23:09 U mnie jest inna sytuacje, że będziemy musieli dzielić dom z bratem od narzeczonego. Jest to dla mnie porażka, bo to jest straszny cham, stasznie pazerny, wykorzystuje mnie wiecznie (karze mi sprzatać itp), no niby miedzy nami jest ok, ale denerwuje mnie jego dogadywanie mi i rozkazywanie;/ Z jego dziewczyną Olą jest ok, ale ona jest taka mało rozmowna. Znam ją 2,5roku i prawie nic o niej nie wiem.(Teraz sie dowiedziałam, że ma 9 rodzeństwa.) Brat mojego partnera nic nie kupuje, żadnych środków chemicznych, jedzenia, nic. Do niedawna mój narzeczony płacił sam wszystkie rachunki, i węgiel chociaż mieszkali razem. My będziemy mieszkali na dole (bo mamy już prawie wszystkie pokoje wyremontowane) Oni na górze. Tam mają taki duży na szerokości całego domu strych,(tam na tej ulicy są 4 takie same domy, i włąsnie na tym strychu u góry mają kuchnie i łazienki. On nie ma nic, same "śmieci' tam są najgorsze jest to, że on nie ma zamiaru tam nic robić, bo dlaczego on to ma robić, jeżeli jest kuchnia i łazienka na dole. Tak mu wygodniej bo kuchni nie sprzata, a je obiadki co ja zrobie;/ Nie umie sie z tym pogodzić, ze ja bede sprzatac, a oni będa mi w butach w przedpokoju chodzic, w kuchni bbędą ich nieumyte naczynia, a łazienke mam po nich sprzatac. Przeraża mnie to!!! Kiedyś kochałam się z moim narzeczonym w sypialni, on chyba o tym wiedział, a akurat przyszedł jakiś kolega i on go wpuścił i oboje weszli nam do sypialni a on zaczął nas odkrywać, zaczął moją bielizną rzucać, poprostu wariat. dlatego jak się tam już wprowadze, momentalnie na całym dole robie nowe drzwi, na kluczyki. Chciałam żeby w sieni zrobił sobie schody zaraz do góry, żeby nie musiał przechodzic przez dół, on ani nie chce o tym słyszeć Chciałabym iśc na jakies małe mieszkanie, ale mój narzeczony mówi, że nie damy sobie razy z tymi kredytami, i potem wychowaniem dziecka. A wogole dlaczego ja mam ustepować i wyprowadzać sie z domu, żeby o miał cały dom i wyremontowany doł.?
Witam! Sytuacja, którą Pani opisuje jest trudna, nie mniej jednak dobrze, że dostrzega Pani niezgodności w wychowaniu syna i próbuje rozwiązać tę sytuację. Myślę, że powinna Pani spróbować jeszcze raz porozmawiać z mężem - sprawić, aby ta rozmowa była konstruktywna, przygotować się do niej, przedyskutować fakty, a pozbyć się obwiniania i nadmiernej emocjonalności. Jeżeli spokojna rozmowa z mężem nie jest możliwa to może powinna Pani zaproponować mu mediacje rodzinne? W obecności osoby trzeciej możecie Państwo przedyskutować swoje problemy, wysłuchać ewentualnych spostrzeżeń mediatora, zastanowić się nad nimi, etc. Jeżeli takie rozwiązanie nie przyniesie skutku to warto rozważyć radykalne metody, jak na przykład wyprowadzka z dzieckiem. W tym momencie Pani mąż ma przewagę, ponieważ wie, że po swojej stronie ma rodziców, mieszka Pani u teściów, a Pani rodzina jest daleko. Proszę jednak pomyśleć o atmosferze w jakiej wychowuje się dziecko, a także o tym jak Pani będzie funkcjonowała za kilka lat, jeżeli pozwoli Pani na takie traktowanie swojej osoby zarówno przez męża jak i jego rodzinę. Groźby o odebranie dziecka, deprecjonowanie Pani autorytetu jako matki, a także nerwowa atmosfera w domu na pewno nie wpłyną prawidłowo na rozwój psychospołeczny dziecka. Pozdrawiam i życzę odwagi w podjęciu decyzji
witam . Zaczne od tego ze moj koszmar zaczął sie 3 lata temu kiedy wprowadziłąm sie to domu teściów na wsi. Nie maja gospodarki. Jedank samo mieszkanie z nimi to koszmar . Ojciec pijok matka histeryczka . Straciła corke w wypadku i teraz na kazdym sie wyzywa. Wtraca mi sie w wychowanie mojego syna na wszystko mu pozwala usypia go na recach chociaz ma 1,6 i sam umie zasypiac . Ja go ucze samodzielnosci ona robi z niego slamazare. Cały czas ingeruje w nasze zycie jak tylko słyszy ze sie klucimy od razu przylatuje na gore podsluchiwac. Co do gotowania nie gotuje bo kiedys zrobiła wielka afere ze jak ugotowałam zupe i kapły trzy krople ktorych nie otarłam bo musiałam poczekac jak płyta wystygnie to zrobiła wojne jak bym nie wiadomo co zrobiła. O tamtej pory zadko gotuje. Niestety moj luby nie ma pieniedzy zeby wyremontowac góre a ja nie jestem po slubie i nie zamierzam inwestowac w dom który nie wiem czy bede mieszkac. Ogólnie zwyzywała mnie od szmaty kurw*y itp. a pozniej jak gdyby nigdy nic sie nie stało. Chiałabym pojsc na wynajem ale moj mowi ze nie mamy teraz na to pieniedzy. Przyjechałam teraz do mamy troszeczke posiedziec odpoczac psychicnie od niej , bo jak moj zaczoł ppracowac od rana do wieczora to jestem zmuszona z nią siedziec. MUsiałam odpoczac i doszłam do mysli ze nie chce tam juz mieszkac niestety on nie zostawi ani domu ani mamusi. i nie bedzie sie meczył na wynajmie. Co ja mam robic chciałabym miec swoj kat a tam nie moge sie odnalesc . Czuje jak sie tam mecze .... nie pasuje do takiego Życia .... i dodam jeszcze ze nie lubie mieszkac na wsi.... nudzeee sie tam nie mam kolezanek znajomych nikogo innego z kim bym mogła porozmawiac Czuje sie jak w klatce... Może macie podobne sytuacje..??? Ciężka sprawa. Mąż powinien znaleźć jakieś rozwiązanie,to w końcu jego rodzice,powinien z nimi porozmawiać. Ale skoro jest po ich stronie i nie chce się wyprowadzać,to nie wiem co możesz zrobić A powiedz,mąż nie reaguje na to jak teściowa Cię traktuje? Piszesz,że Cię zwyzywała i co on na to? Ja mieszkałam ponad rok z teściami i wtedy prawie rozwiodłam się z mężem. We wszystko się wtrącała,cały czas słyszałam,że nie potrafię się zajmować dzieckiem itp. Nawet wyjść spokojnie na spacer nie mogłam,bo od razu wybiegała za mną i pytała gdzie to ja się wybieram. Koszmar. Teraz na szczęście mieszkamy na swoim i wszyscy są zadowoleni. Nei mam tak- ja tez mieszkam z moimi rodzicami i moim mezem- staramy sie dostosowac bo to moich rodziców dom- wiadomo ze czasem sa jakies spiecia- ale my machniemy po czasie na to reka- za niecałe 2 lata bedzie gotowy nasz dom wiec dla nas to okres przejściowy. Ja bym na twoim miejscu się wyprowadziła- po pierwsze mieszkasz u kogoś- to nie jest Twoja rodzina- więc albo się dostosuj albo wyprowadź. Nie mam takiej sytuacji, ale jedyne wyjście z tego impasu to wyprowadzka. Poszukaj pracy i sie wyprowadz, jesli Twoj kocha Ciebie i dziecko pojdzie z wami, jesli nie masz odpowiedz. Zostań u swojej mamy i szukaj nie są Twoi teście jeszcze,wiec nie musisz tańczyć tak jak Ci zagrają. Własnie mi wczoraj powiedział żę jego mama ma problmemy psychiczne i że musi sie leczyc ale ona nic w tą strone nie robi. Robi co chce i mówi co chce .. Jak wtedy mnie wyzwała to nie powiem bo sie zdenerwował i do dzisiaj ma o to do niej zal , zwyzywała mnie oczywiscie jak mojego nie było w domu. Tyle już razy musiałam od niej uciekac z domu bo szału dostawała że juz nie mam ochoty tam wracac on powiedział ze damy sobie jakos rade ze zrobi kuchnie na gorze tylko nie wiem za co bo obecnie kolorowo nie mamy. Ja mu zaproponowałam zeby starac sie o jakies małe mieszkanko w bloku ale odmówił takze juz nie mam zadnych pomysłow co dalej .. teraz obecnie jestem u mamy ale niestety ona ma bardzo małe mieszkanko dwa pokoje nie duże i troszke sie gniezdzimy ale lepsze to jak mieszkanie z to straszna kobieta;/ współczuję. Ja przez pierwsze pół roku małżeństwa mieszkałam z moimi rodzicami. I było okej, wiadomo każdy ma swoje przyzwyczajenia itp ale dogadywaliśmy się, ja jak ja ale mój maż również. Po urodzeniu dziecka przez miesiąc mieszkałam w teściową. I po miesiącu poszliśmy na swoje. Nie było koszmaru ale mimo wszystko to teściowa. np. była zazdrosna że my jedziemy nad jezioro, albo że jedziemy do moich rodziców, jak prasowałam to aż mi ręce się telepały bo patrzyła cały czas jak ja to robię, rzadko gotowałam bo nie lubię ale starałam sie to potrafila nie zjeść tego co ugotowałam, czepiała się że kupuje dziecku drogie ubrania czy buty itp itd... ale mój mąż był zawsze po mojej stronie. Fakt nigdy nie powiedziała mi nic złego ale widziałam po niej że jej coś nie pasuje. I mimo że mieliśmy do dyspozycji całą górę w nowiutkim domu, luksus itp to wybraliśmy mieszkanie w mojej kawalerce. Tylko że ja jestem osoba spokojna i mam szacunek do osob starszych wiec nigdy jej nic nie powiedziałam a czasem żałuje bo jak bym była pewna siebie to moze było by inaczej. przecież oddzielna kuchnia sprawy nie załatwi, a jak zaczniecie inwestować w tamten dom to on tym bardziej stamtąd się nie wyprowadzi. ja bym z nim pogadała na spokojnie, powiedziała, ze psychicznie już tego nie wytrzymuje i że chce isć na swoje. nie masz możliwości zostawiania dziecka z mamą, tak żebyś mogła chociaż na pół etatu iść do pracy? Watpie w to zeby cos to dalo... ja sie napoczatku sobie pozwalałam , później stwierdziłam dosyc i co dalej jest niepohamowana w tym co mówi.... wszyscy są źliona jesst idealna , ta kobieta ma problem 24 h właśnie nie mam mozliwosci , mama codziennie pracuje po 11 godz . chetie juz myslałam na rozne mozliwe sposoby ;/ Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2013-02-19 10:04 przez Czekoladka1991. a jakaś babcia, przyjaciółka rodziny co już na emeryturze jest by się młodym nie zajęła? ewentualnie żłobek, ale tu już byś musiała mieć samochód, żeby małego tam zawieźć, noi o miejsce tez jest ciężko;/ Mieszkanie z teściami prawie zawsze tak się kończy. Mieszkałam w teściami rok i wiem,że to najgorsze co można zrobić. We wszystko się wtrącają i chcą po swojemu wychowywać naszą córkę. Teraz jesteśmy już na swoim. Z wynajmem ciężko bo to spory koszt. A nie mogłabyś pójść do pracy chociaż dorywczo,na pół etatu? skoro Twoja teściowa siedzi w domu, mogłaby się w tym czasie zająć dzieckiem, a ty moglabys się chociaż na kilka godzin dziennie oderwać od tego wszystkiego i jeszcze dorobić by coś odlozyć. Wyprowadź się jak najszybciej do mamy jeśli oczywiście jest taka szansa. Zrób to dla dobra Twojego dziecka. Niech nie patrzy na "babcie" która jak piszesz jest histeryczką i dziadka alkoholika. Myślę, że Twój partner to zrozumie. Wiem co mówię, będzie Ci o wiele lepiej u mamy uciekaj dziewczyno bo to się źle skończy,moja siostra to samo ma odkąd się do teściowej wprowadziła,a obecnie jest w trakcie rozwodu,jeśli facet nie trzyma strony żony to dupa nie facet i tyle,postaw mu ultimatum albo Ty i dziecko i wyprowadzka albo koniec bo inaczej Cię babsko wykończy i Twoje małżeństwo Przykro nam, ale tylko zarejestrowane osoby mogą pisać na tym forum.
mieszkanie z tesciami a wychowanie dziecka